W kulturze indywidualistycznej ceni się osoby, które potrafią zająć centralną pozycję, wygłosić swoje opinie i przekonać do swoich rozwiązań. Jeżeli dodatkowo jest to kultura egalitarna, płaska organizacyjnie, to można i nawet trzeba śmiałym krokiem wejść na scenę, wyprzedzając swojego szefa, i zrobić show.
W kulturach hierarchicznych i grupowych taka sytuacja nie ma miejsca. Tam pozycja jest wszystkim. Każdy ma swoją i musi przestrzegać wszystkich ograniczeń i obowiązków z nią związanych. Żeby zabrać głos, trzeba być zaproszonym do rozmowy, najlepiej przez starszego w hierarchii. Jeżeli nie było zaproszenia – milczysz. Z perspektywy kultury zachodniej to uosobienie braku inicjatywy, odwagi, ale też dowód na brak pomysłów, wiedzy i przebojowości.
Duże nieporozumienie, duża frustracja. O ile byłoby łatwiej, gdyby obie strony zostały poinformowane wcześniej o tych uwarunkowaniach…