Bądźmy szczerzy – wiedzieliśmy mniej więcej, co Em może powiedzieć. W końcu sami tworzyliśmy klocki, z których ma układać swoje wypowiedzi. Co innego jednak dostarczyć klocki, a co innego zobaczyć, co z nich zostanie zbudowane.
Otóż Em zaczęła mówić rzeczy, których się nie spodziewaliśmy. Wyznała miłość testerowi, po czym powiedziała, że najlepiej, gdyby kupił kilogram ziemniaków i zrobił z nich purée. Następnie oświadczyła, że odchodzi i więcej nie wróci. Tak. Wiedzieliśmy, że etap dorastania jest trudny i czasami niełatwo się zorientować, o co chodzi. Mimo to szok pozostał.
Tester wyznaniem się nie przejął, nie kupił też ziemniaków, za to stworzył zadanie w naszym systemie do zgłaszania błędów, pisząc na końcu: „Tomek, przestań sobie robić cyrk. Zaimportuj prawdziwe porady”. I tak się skończyło dorastanie naszej Em, szybko poszło. Może przy dzieciach też tak jest? Trzeba po prostu zaimportować właściwe teksty?