Niezależnie od tego jak bardzo tego chcesz albo jak bardzo w to wierzysz szkolenie kompletnie NIE OZNACZA rezultatu w postaci oczekiwanej zmiany zachowania pracowników.
Szkolenia specjalistyczne – gdzie mówimy jak wykonywać swoją pracę lepiej, szybciej, przy użyciu takich lub innych narzędzi – okay, to ma znacznie większą szansę powodzenia. Natomiast szkolenia miękkie – czyli de facto te które dotyczą najważniejszej kompetencji – niestety, ale nie wchodzą w głowę tak sprawnie. Jest nawet gorzej.
W zasadzie to te szkolenia w ogóle nie wchodzą w głowę. Na 100 szkolonych osób, maksymalnie 15 próbuje stosować wiedzę w praktyce, a jedynie 5% robi to poprawnie. Jeśli szkolisz grupę 10-20 osób (standardowa grupa szkoleniowa) to oblicz sobie wynik – jeśli uda Ci się doprowadzić do sytuacji gdy z tej całej grupy 1 osoba spróbuje, a 1 zrobi to poprawnie to będzie sukces. (np. Grossman, R., & Salas, E. (2011))
Jednak nawet wtedy ludzie szybko zapominają tę wiedzę. Wszystko wskazuje na to, że ok 70% wiedzy znika po 30 dniach, a 95% po 7 miesiącach. W zasadzie po pół roku te 100 osób jedyne co pamięta, to to, że było szkolenie, być może kojarzy z jakiego obszaru.
Osobiście uwielbiam szkolenia miękkie. Byłem na naprawdę – nie przesadzę – ale lekko 70-100 dniach szkoleniowych w mojej karierze zawodowej, a więc miałem ok 40-50 szkoleń 1-2 dniowych przez ostatnie 20 lat. Nie liczę tu oczywiście studiów czy kursów online. Chodzi mi tylko o szkolenia offlien – tradycyjne. Jedyne co mogę o nich powiedzieć na 100%, że je bardzo lubię. Jak prowadzący ma charakter, charyzmę, potrafi opowiadać, złamać konwenanse, przekazać wiedzę – super. Do tego okazja do plotek czy jak kto woli do “wymiany notatek”, budowanie networku w organizacji, dobra kawa, brak presji (chyba, że jednak jest, bo dzwonią do Ciebie 10x dziennie) ciastko, dobry lunch w innym niż codziennie towarzystwie. Super.
Tylko, że to nie o to w szkoleniach chodzi. Nie po to biznes daje budżet. On chce skutecznych liderów i zgranych produktywnych zespołów. A nie tego, że po zainwestowaniu np. 10 000 zł netto w szkolenie 10 albo 20 osób, nie licząc kompletnie kosztów operacyjnych i zapominając (albo raczej odwracając wzrok) od kosztów przerw w pracy – sprawić, by z tej grupy 1 albo 2 osoby cokolwiek spróbowały zmienić w swoim zachowaniu.
Bo niestety ludzie nie zmieniają się łatwo. Szkolenia miękkie próbują zmienić to co w nas jest zakodowane bardzo głęboko, czasami tak głęboko, że ludzie po kilka lat chodzą na terapię, żeby zmienić sposób myślenia.
No dobra, skoro wiemy, że szkolenia to jest świetna rozrywka i niestety efektywnościowy “pic na wodę” albo jak kto woli objaw “wiary w ludzi i ich chęci do zmiany” to pytanie fundamentalne brzmi: jak to zrobić dobrze?
- szkolenia muszą być spersonalizowane, bo tylko wtedy wiedza odnosi się do tego z jakimi ja konkretnie mierzę się wyzwaniami, a to już podchodzi pod coaching / mentoring
- szkolenia muszą się powtarzać, muszą być follupy, zaplanowane, ciągłe, nieustanne – powinny trwać na okrągło
Na tym etapie jesteśmy już w sytuacji, że dla tych 10 managerów trzeba by zatrudnić profesjonalnego trenera, który raz w tygodniu spędzałby z nimi godzinę omawiając tematy. Dosyć duże koszty. Jeśli firma chce – to bardzo dobry pomysł. Tylko, że to jest chyba pomysł na “tłuste czasy” a te w których żyjemy dzisiaj czyli 2023-2025 raczej do nich nie należą z perspektywy działań HR.
Więc co?
Otóż można przeszkolić wszystkich, indywidualnie – biorąc pod uwagę ich osobowość, preferencje kulturowe, pozycje w organizacji, to z kim pracują, robić to, przez cały rok, bez kosztów operacyjnych, bez kosztów przerw w pracy – wystarczy skorzystać z automatyzacji, AI, psychologii czyli uruchomić Empatyzer szkolenia nowej generacji stworzone z myślą o biznesie (i o Tobie).